czwartek, 12 czerwca 2014

Jak urlop matki to tylko szpitalny

No może nie do końca urlop, bo nie ja jestem hospitalizowana. Młodszy złapał (maj czerwiec wie skąd) zapalenie pęcherza, do tego z krwiomoczem.
Toteż mężozwierz został w domu z Patrykiem i Paula a my się cieszymy czasem tylko we dwoje.
Podbijając serca i wzmagając nerwa swoim dzielnym zachowaniem (w ogóle nie płacze jak mu igły wbijają i podają leki do motylka) równolegle wariuje gorzej niż na placu zabaw.
Drze sie na matke 'poszła mi tu'.
A mnie pekają już mleczarnie bo młoda odstawiona nagle od cycka, a ostatnie kilka dni upałów i ząbkowania to wzmożona chęć cyckowania.
Po 6 latach poprawa bytowania, już nie muszą rodzice spać na podłodze. Można z dzieckiem na łóżku. Szkoda tylko że prysznic dla rodziców jest jeden na cały szpital, a tu okropne upały i duchota.
Moje dziecie z rodzaju nie jedzących kanapek, ostatnio nawet menu obiadowe okrojone, najchetniej żywiłby się mlekiem i kuklami czoko do mleka...
Tak więc jest poprawa, kiblujemy jeszcze, pewnie do weekendu (oby nie dłużej bo będzie dzika bieda, skoro mężozwierz też na wolnym.
Rozterki matki polki, jak wyżywić 5 osobową rodzinę za 100 zł tygodniowo wersja hard...

posted from Bloggeroid

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz